Widzew nie sprawił niespodzianki i przegrał z Rekordem Bielsko-Biała.
Pomijając absencje kilku zawodników i opóźnienia na trasie z Łodzi do Bielska-Białej, Widzew miał tego dnia powalczyć o korzystny rezultat. I choć zawodnicy fizycznie na mecz stawić się zdołali, to ambicja i wola walki "dojechała" dopiero w drugiej jego połowie.
Starcie z tak doświadczoną drużyną jak Rekord, wymaga koncentracji i wysokiego tempa przez całe spotkanie. Pierwsze dwadzieścia minut potyczki potwierdziło to dobitnie. Rekord zaaplikował bowiem Widzewowi aż cześć bramek. Czerwono-biało-czerwoni zdołali odpowiedzieć jedynie trafieniem powracającego do kadry Willy'ego May'a.
W drugiej połowie podopieczni Marcina Stanisławskiego wyglądali znacznie lepiej. Zarówno w pressingu, jak i podczas konstruowania własnych akcji. Brakowało jednak konkretów: strzałów na bramkę gospodarzy.
W końcówce meczu, w niespełna sześćdziesiąt sekund Rekord zdobył dwa gole, czym ustalił wynik. Dla Widzewa, to cenna lekcja pod względem zarówno dyscypliny, jak i mentalnym. Już w niedzielę bowiem, prestiżowe starcie z Legią Warszawa w hali przy ul. Małachowskiego.
Rekord Bielsko-Biała - Widzew Łódź Futsal 8:1 (6:1)
Gole: Willy May.
Widzew Łódź Futsal wspiera Miasto Łódź.